Życzenia dla Parafian
Zmartwychwstanie Chrystusa to źródło największej nadziei i radości, które odradza w nas życie i umacnia wiarę. W tym świętym czasie Paschy życzę Wam, abyście doświadczyli mocy płynącej ze zwycięstwa Jezusa nad śmiercią, grzechem i ciemnością. Niech światło Zmartwychwstałego rozjaśnia codzienność i wnosi pokój do Waszych serc oraz domów. Niech spotkanie ze Zmartwychwstałym Panem przemienia Wasze życie i napełnia je sensem, miłością i odwagą do świadczenia o Ewangelii.
Życzę również, by te święta były czasem umocnienia więzi rodzinnych, wdzięczności za dar wspólnoty i otwartości na drugiego człowieka.
W przeżywanym Roku Jubileuszowym, pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”, niech Zmartwychwstanie Chrystusa będzie dla nas wszystkich źródłem duchowej siły do odważnego kroczenia drogą wiary. Niech to będzie czas odkrywania na nowo nadziei, która nie zawodzi oraz budowania wspólnoty Kościoła w jedności i miłości. Niech Chrystus, który pokonał śmierć, obdarzy Was swoją łaską, pokojem i nadzieją na każdy dzień.
Refleksja
Alleluja, Jezus żyje! Ten radosny okrzyk zwiastuje całemu światu najważniejszą prawdę chrześcijaństwa: po męce i śmierci, po bólu i niepewności jutra nastało zmartwychwstanie. Z wiarą stajemy dziś przed pustym grobem, z którego płynie radosne orędzie: Nie ma Go tutaj, bo zmartwychwstał, jak zapowiedział. Centrum naszej wielkanocnej radości jest Chrystus, „zwycięzca śmierci, piekła i szatana”. Z grobu Jezusa, w którym zamknęli Go możni tego świata, rozchodzi się na cały świat Ewangelia życia, radości i nadziei. Zmartwychwstały pokazuje, że życie na ziemi jest przygotowaniem do szczęścia wiecznego.
Często zdarza się, że tak niezwykłe i niepowtarzalne wydarzenie jak Święta Paschalne nie pozostawia w nas prawie żadnego śladu. Świąteczny nastrój tak szybko gaśnie. Powtarzamy utarte słowa: „Święta, święta i po świętach”. Zastanawiające jest również to, że gdyby Kościół nie nakazał przystąpienia do spowiedzi, to pewnie u wielu katolików sumienie nie byłyby odświeżone. Jedyny widoczny ślad – umyte okna i wyprane firanki.
Potrzeba nam wiary w to, że Chrystus zmartwychwstał. Wiary, która opiera się nie o dane statystyczne, ale o osobistą relację z Jezusem. Przyjmując Chrystusa, przyjmujemy nowe życie. Życie, w którym może zdarzyć się zarówno męka, jak i śmierć. A potem zmartwychwstanie, kiedy to Chrystus przychodzi do uczniów, rozmawia z nimi, je i pije. Chodzi po falach, znika, przechodzi przez drzwi. Wszystko to takie dziwne, że trudno sobie wyobrazić, jak to odbierali ludzie, którzy to widzieli. Niektórzy po prostu bali się, bo myśleli, że to zjawa. W trosce o siebie odchodzili. Znakiem „nowego życia” jest jajko. W symbolice chrześcijańskiej jajko od początku było związane z Wielkanocą, nawiązywało do faktu Zmartwychwstania Pańskiego. Jak spod skorupki jajka wykluwa się nowe pisklę, tak zmartwychwstały Chrystus po trzech dniach zwycięsko wychodzi z grobu. Dawniej jajko symbolizowało Stary i Nowy Testament, a więc Stare i Nowe Przymierze Boga z ludźmi. Skorupka jajka, która zwykle po rozbiciu zostaje odrzucona jako nieprzydatna, oznaczała Stary Testament, natomiast żółtko jajka – jądro nowego życia – obrazowało Nowe Przymierze.
Bliskie jest wielu z nas doświadczenie osób, które po ciężkim wypadku doświadczyły powrotu do zdrowia. Niektórzy mówią, że czują, jakby narodzili się na nowo, że otrzymali od Boga dar nowego życia. Otrzymali nową nadzieję. Znaku chrześcijańskiej nadziei dopatrywał się w jajku św. Augustyn. Tak o tym pisał: „Nadzieja nie jest bowiem jeszcze rzeczywistością, jak i jajo nie jest jeszcze kurczęciem; zwierzęta czworonożne rodzą młode, ale ptaki – nadzieję na młode. Nadzieja zaś skłania nas, abyśmy nie dbali o rzeczy teraźniejsze, lecz żebyśmy oczekiwali rzeczy przyszłych”.
Spotkanie z Jezusem Zmartwychwstałym przemieniło uczniów i całe pokolenia chrześcijan w świadków Boga. Tajemnica pustego grobu zdaje się potwierdzać, że miłość Chrystusa zawsze odnosi zwycięstwo nad śmiercią, nad egoizmem, grzechem oraz wszelkimi zniewoleniami. Alleluja, Jezus żyje!
ks. Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
Powstań, Ty, który już straciłeś nadzieję. Powstań, Ty, który cierpisz. Powstań, ponieważ Chrystus objawił Ci swoją miłość i przechowuje dla Ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji.
św. Jan Paweł II
Patron tygodnia – 21 kwietnia
Święty Konrad z Parzham, zakonnik
Jan Birndorfer urodził się 12 grudnia 1818 r. w Parzham w Bawarii (diecezja passawska) w wielodzietnej rodzinie rolniczej. Od najmłodszych lat ujawniała się jego przyszła świętość, głównie poprzez skromność i umiłowanie samotności. Mimo dużej odległości do kościoła, często się do niego udawał, nawet w niesprzyjającą pogodę. Codziennie odmawiał różaniec; miał głębokie nabożeństwo do Matki Bożej. W święta odbywał często krótkie pielgrzymki do różnych Jej sanktuariów. Zawsze szedł boso, a dopóki nie wrócił do domu - pościł. W wieku 31 lat postanowił opuścić życie świeckie. Po rozdzieleniu odziedziczonego majątku, otrzymał zgodę na wstąpienie jako brat do kapucynów. Po profesji przyjął imię Konrad. Wkrótce został wysłany do klasztoru św. Anny w Altötting. Miejsce to jest znane jako sanktuarium Matki Miłosierdzia, Królowej Bawarii. Konradowi powierzono funkcję furtiana, którą pełnił przez resztę życia. Z racji dużej liczby przybywających do tego klasztoru osób, posługa ta była dość wyczerpująca. Konrad jednak dał się poznać jako człowiek bardzo sumienny, oszczędny w słowach, hojny dla ubogich, chętny do pomocy i przyjmowania nieznajomych. Przez ponad 40 lat towarzyszył mieszkańcom miasta i odpowiadał na ich potrzeby materialne i duchowe. Od czasu, kiedy zachorował zakrystian, przejął dodatkowo jego obowiązki. Otwierał kościół o godz. 3.30 nad ranem i do rozpoczęcia pracy na furcie o 6.00 służył do dwóch Mszy św. Pracę kończył o 21.00, ale po niej zostawał jeszcze na modlitwę. Konrad umiłował milczenie. W wolnych chwilach w ciągu dnia lubił udawać się do kącika przy drzwiach, gdzie mógł widzieć i adorować Najświętszy Sakrament. Często w ciągu nocy poświęcał kilka godzin na modlitwę w kaplicy braci albo w kościele. Zmarł 21 kwietnia 1894 r. Heroiczność jego cnót i cuda, które dokonały się za jego wstawiennictwem, wysłużyły mu w 1930 r. tytuł błogosławionego, przyznany mu przez Piusa XI, który 4 lata później, po potwierdzeniu kolejnych cudów, zaliczył go do grona świętych. Jest patronem diecezji pasawskiej, prowincji kapucynów w Środkowej Ameryce, odźwiernych, furtianów i portierów.
Opowiadanie
Ósmy dzień
Następnego dnia Pan znów popatrzył na to, co stworzył. Trzeba było dokonać pewnych poprawek. Na brzegu rzeki znajdowały się ładne kamienie: szare, zielone, nakrapiane. Jednak kamienie leżące pod ziemią były zgniecione i udręczone. Bóg musnął te głębinowe kamienie i oto powstały diamenty i szmaragdy i miliony klejnotów błyszczących tam w głębinach. Pan spojrzał na kwiaty, jeden był piękniejszy od drugiego. Pomyślał, że jednak im czegoś brakuje i musnął je lekkim powiewiem – oto kwiaty ubrały się w zapach. Szary i smutny ptaszek usiadł Mu na dłoni. Bóg mu coś zagwizdał i słowik zaczął wyśpiewywać trele. Szepnął coś niebu, a ono zaczerwieniło się z radości. Narodził się w ten sposób zachód słońca.
Ale co takiego wyszeptał Pan do uch człowiekowi, by ten stał się prawdziwym człowiekiem? Tamtego odległego dnia w tamten dawny poranek wyszeptał dwa miłe słowa: Kocham ciebie.
Wierzę w Kościół – katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 125.
Pośród Izraelitów „(…) budowanie domu oznaczało stworzenie rodziny polegające nie tylko na zawarciu małżeństwa i zrodzeniu potomstwa, ale też na przekazaniu dzieciom wartości religijnych i przykładnym życiu rodziców. Ojciec, odpowiedzialny za byt rodziny (por. Prz 31,10–31) i jej bezpieczeństwo, stwarzał dom, który przez jego potomków był nazywany po prostu ‘domem ojca’ (Rdz 34,19). (…) Cechą charakterystyczną rodziny hebrajskiej było to, że tworzyli ją także zmarli członkowie oraz ci, którzy mieli się w niej dopiero narodzić. (…) Dom był ideałem społeczności, gdy żyli w nim ludzie, którzy się kochali i czuli się za siebie głęboko odpowiedzialni (Syr 26,16). Taki dom był otwarty na gości i przybyszów, był miejscem ich podejmowania i autentycznej troski o nich w zależności od potrzeb (Rdz 19,2; Dz 16,15). (…) Rodziny wchodzące w skład większej wspólnoty, tworzyły rody (Joz 7,17; 1 Sm 17,12), a rody pokolenia (1 Sm 10,21). Wspólnota pokoleń tworzyła z kolei jedność wszystkich ‘synów Izraela’ (Lb 1,2), określaną (…) jako ‘dom Izraela’ czy ‘dom Jahwe’ (Joz 24,9.23.31; Sdz 5,11; 2 Sm 1,12)”[1]. Dom ten tworzył świętą społeczność, która cieszyła się obecnością Boga, była Jego szczególną własnością pośród wszystkich narodów (Wj 19,5–6).
Kiedy więc mówimy o Kościele jako wspólnym domu Boga i człowieka, dobrze jest mieć na uwadze wszystkie te treści. W takiej perspektywie Kościół jawi się jako rzeczywistość gwarantująca nam na ziemi dostęp do Boga, udział w zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią, piekłem i szatanem oraz możliwość życia w ramionach Miłości miłosiernej Trójjedynego Boga. Oznacza to dla wszystkich wierzących możliwość życia w bliskości Boga, w poczuciu bezpieczeństwa i w atmosferze miłości.
Dobrą inspirację stanowi też zapis w Ewangelii św. Mateusza o pokłonie Mędrców ze Wschodu. Mam na myśli zdanie na pierwszy rzut oka niewiele mówiące: „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon (…)”. Niezależnie od tego, czy to była szopa czy grota, bez względu na to, jak bardzo było biednie i wiało chłodem, Ewangelista podpowiada, że Józef z Maryją stworzyli Jezusowi dom. Przekazuje, że nie jest ważny stan posiadania i pozycja społeczna, wystawność budynku i sprzętów. Przesłanie jest bardzo czytelne – dom jest tam, gdzie jest miejsce dla Boga i miłość wzajemna. Co więcej, w tym betlejemsko-nazaretańskim domu można dostrzec zapowiedź i przygotowanie Kościoła, jako Chrystusowego domu dla nas. Jest w postawie Józefa coś z późniejszego zachowania uczniów, którzy zostawili wszystko i poszli za Jezusem i jest w owym czuwaniu Maryi i Józefa w betlejemskiej stajni coś z tego, do czego Dwunastu zostało wezwanych przez Jezusa – Ewangelista Marek notuje, że Jezus ustanowił ich, aby Mu towarzyszyli (por. Mk 3,14). To znaczy, że w Kościele, jako wspólnym domu Boga i człowieka, nie chodzi tylko o jakieś, lecz o pierwsze miejsce dla Boga, o ścisłą komunię, więź z Chrystusem i naśladowanie Go.
bp Andrzej Czaja
[1] A. Sikora, Biblijne źródła koncepcji Kościoła jako domu i szkoły komunii, w: Program duszpasterski Kościoła w Polsce. Kościół domem i szkołą komunii. Rok 2010/2011: W komunii z Bogiem, Poznań 2010, s. 192–194.